Tego jeszcze nie było!!!!

Takim sloganem możemy nazwać to, co rodzice klasy startowej „zgotowali” swoim dzieciom. A było to tak: W poniedziałek w szkole zaczęły chodzić pogłoski, że klasa startowa we wtorek ma jechać na wycieczkę do Warszawy. Po co dokładnie? Tego nie wiedział nikt. Na dodatek nauczyciel nie przekazał rodzicom żadnych informacji w codziennikach, więc dzieci już same nie wiedziały, czy ta wycieczka ma się odbyć, czy nie. Niektórzy rodzice nie pisnęli słówka aż do przyjazdu z dziećmi na stację kolejową, niektórzy coś pobąkiwali o Warszawie, o jakimś noclegu, ale bez konkretów. Tak oto nieco zdezorientowane dzieci dojechały na dworzec kolejowy w Skierniewicach (cała ekipa rodziców i dzieci liczyła 37 osób!) Stamtąd dojechały do Warszawy Zachodniej, gdzie kazano im wysiąść i zaraz znów przesiąść się na inny pociąg. Tym razem wysiedli na Lotnisku Chopina. Tam zapowiedziano im zwiedzanie lotniska. Było to o tyle dziwne, że nie było żadnego przewodnika, a rodzice co jakiś czas pozwalali się dzieciom pobawić tu i tam. Najfajniejsze były samoloty i chodzenie pod prąd na „taśmie”  . W pewnym momencie dzieci z rodzicami ustawili się w kolejce do wyjścia na płytę lotniska. Jacyś panowie i panie sprawdzili JAKIEŚ kartki, a mamusie i tatusiowie konsekwentnie tłumaczyli dzieciom, że muszą pokazać te bilety, żeby wejść zwiedzać samolot… Jednak  przed wejściem do samolotu pani Agnieszka ogłosiła „lecimy do Gdańska!!!!!!”. Piskom radości nie było końca! Tak oto wielka niewiadoma okazała się MEGA niespodzianką! Podczas startu pełne wrażeń okrzyki zagłuszały odgłos silników. Zachwycone dzieci to wyglądały przez okna, to wyjadały słodycze:-) Nawet nasz najmłodszy uczestnik wycieczki (pocieszka Lila) pozostał z niewzruszonym uśmiechem podczas startu i lądowania ciumkając jedną mambę za drugą. Mimo, że lot trwał jedynie godzinę, rodzice nie zapomnieli o akcji „Mądra szkoła czyta dzieciom” i wszyscy zabrali się do czytania. Twarde lądowanie zapewne wywołało mały niepokój, ale nikt nie dał po sobie tego poznać:-)
Jak myślicie? Co wszyscy chcieli od razu zobaczyć? Oczywiście nasz wspaniały Bałtyk! Zatem w autobus, przesiadka w tramwaj, chwilka na piechotę i TOTALNE szaleństwo! Rodzice w kurtkach i długich spodniach niechętnie ściągali buty. Dzieci wręcz przeciwnie: „Mamo! Zabrałaś kąpielówki?”  Pomysłom nie było końca: kąpiel w morzu, kopanie dołków, zakopywanie się, zbieranie muszelek, występy taneczno-akrobatyczne na letniej scenie, a nasza wspaniała pani wychowawczyni zabrała nawet chustę animacyjną, więc każdy miał dla siebie skrawek któregoś z kolorów tęczy jako kocyk piknikowy. Podczas wszystkich tych zabaw co chwilę słychać było okrzyki „Bałtyk górą!”. Gdy już późnym wieczorem wszyscy dotarliśmy do miejsca naszego noclegu, szczęśliwe, ale i padnięte dzieci, błyskawicznie zapadły w błogi sen… wszystkie… no prawie wszystkie;-)
Kolejny dzień okazał się równie aktywny i pełen wrażeń. Po szybkim śniadaniu cała ekipa wyruszyła do Gdyni. Tramwaje, pociągi, autobusy, SKM-ka – wszystkie te środki lokomocji stały nam się niezwykle bliskie. Jednak to, co czekało nas w mieście portowym, dopełniło temat podróży. Nasi mali turyści zostali zaproszeni na rejs starym, pirackim statkiem. I tam poczuliśmy jak to jest na morzu – raz słońce, raz deszcz. Bieganie po całym statku, odnalezienie skrzyni ze skarbami, ster, opowieści o porcie i inne atrakcje sprawiły, że ten punkt programu dla wielu pozostał w czołówce nadmorskich atrakcji.
A na koniec pozostało już tylko kupienie pamiątek i powrót na lotnisko. Lot znów wywołał u dzieci niezwykłe emocje, choć widać już było zmęczenie. I nie ma co się dziwić. Nasi bohaterowie 2 dni wędrowali z plecakami bez najmniejszego jęku, pokonywali długie dystanse, wiele czasu spędzili we wszelkich rodzajach komunikacji miejskiej. I choć nawet po rodzicach widać było zmęczenie, z twarzy dzieciaków nie schodził uśmiech, a na peronie w Skierniewicach zakończyli wycieczkę wielkimi brawami, pokrzykami „Dziękujemy!” i chęcią wyruszenia w kolejną podróż.
Bardzo dziękujemy p. Agnieszce Caban za to, że zgodziła się zrealizować ten szalony pomysł i wszystkim, którzy zaangażowali się w organizację wycieczki. Starszym dzieciom dziękujemy za pomoc młodszym, a młodszym  za dobre humory i niezmordowane siły. Jesteście niezwykle dzielni!!!! „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!!”
Monia&Monia
(mama Lenki i mama Marysi)