Do wojska przeszkoleni …

Tego, co przeżyli dzisiaj uczniowie klasy 1B i ich wychowawczyni nie da się kupić w żadnym sklepie i za żadne pieniądze. Naszą klasę odwiedził prawdziwy żołnierz, dowódca, Pan Paweł Gołębiowski, który specjalnie dla naszej klasy przeprowadził wojskowe szkolenie. Na początek trochę o zasadach, regulaminie, czy są potrzebne, a jeśli tak, to po co, czy można ich nie przestrzegać i jakie są konsekwencje. Zostaliśmy szeregowymi, nawet nasza Pani została szeregowym, choć na co dzień to ona jest naszym dowódcą. Było lekko i przyjemnie ?. Później kilka filmów o tematyce wojskowej, trochę specjalistycznego, technicznego słownictwa. Całkiem dobrze się bawimy na tym szkoleniu. I nagle rozkaz : „Za 15 minut macie być przebrani i zbiórka przed budynkiem szkoły”. No i się zaczęło… Zajęcia w terenie. Fachowe nazewnictwo sprzętu, jego przeznaczenie, uruchomienie linii telefonicznej za pomocą przewodu, ćwiczenia z bronią, odpowiednie postawy do ćwiczeń. Wszyscy byli „wypompowani”, ale żołnierz musi być wytrwały… Nasz dowódca pozwolił się nam napić, 3 litry wody zamknięte w specjalnym wojskowym bidonie, musiało starczyć dla wszystkich. Jesteśmy jednym oddziałem, musimy się dzielić i dbać o siebie. Kolejne zadanie na zaliczenie, to wykryć 3 ukryte”bomby”, oczywiście wojskowym sprzętem. Po wyczerpujących zadaniach dostaliśmy zasłużony posiłek. Wojskowa konserwa zagrzana na mini kuchni polowej, batony, miód, dżem, suchary, czyli racje żywnościowe jak dla prawdziwego żołnierza. Mówiąc krótko, jedliśmy z jednej miski, jak na wojnie ?. Najedzeni, napici, zmęczeni, z pościeranymi kolanami, potem na twarzy, ale bardzo szczęśliwi, wróciliśmy do klasy po 4 godzinach szkolenia. I tam otrzymaliśmy CERTYFIKATY UKOŃCZONEGO SZKOLENIA. Każdemu z nas, nasz dowódca uścisnął dłoń, pogratulował i życzył dalszych sukcesów. To był dzień pełen niezapomnianych wrażeń, dużo się dowiedzieliśmy, ale też dużo zrozumieliśmy. Dowódco Pawle, czy zechcesz za mnie przejąć wychowawstwo za rok, w II B? Dziękujemy ❤
Ewa Jędrzejewska