Bieg „na oślep” i inne atrakcje:)

Dziś przeżywaliśmy w klasie startowej dzień chłopaka.

Ja i Marek, czyli ojcowie Jacka i Ignasia, próbowaliśmy rano zorganizować dla chłopców godzinę szaleństwa na naszej salce do ćwiczeń gimnastycznych.

Przed spotkaniem ułożyłem sobie w głowie scenariusz zabawy, ale po wejściu na salę, a dosłownie po wtargnięciu na nią, okazało się, że mój plan okazał się nieprzydatny i nieprzystający do wyobrażeń chłopców. Konieczne były więc zmiany i spontaniczna, ale mam nadzieję udana, odpowiedź na potrzeby ruchowe naszych synów:)

Po krótkiej rozgrzewce (czytaj biegu „na oślep”) i skakaniu przez różnego rodzaju przeszkody, udało nam się w końcu ustawić dzieci w szeregu i przekazać krótką informację, po co się spotkaliśmy i co będziemy robić. Wykonaliśmy kilka ćwiczeń, ale szybko okazało się, że najbardziej pożądany przez wszystkich jest mecz piłki nożnej. Podzieliliśmy chłopców na dwie czteroosobowe drużyny i zaczął się wymarzony mecz. Po pierwszej wyczerpującej połowie część zawodników musiała koniecznie udać się do łazienki a druga część nie przeżyłaby kolejnej minuty bez picia. Jak już udało się zaspokoić te podstawowe potrzeby drużyny, zaczęła się druga połowa. Nie będę pisał jaki był wynik meczu ponieważ jest to rzecz niezwykle sporna, a tak naprawdę okazała się mało istotna w tym wszystkim (przynajmniej dla mnie jako sędziego). Niestety, jak to w piłce nożnej bywa, mieliśmy też faul i jeden z zawodników poniósł kontuzję. Na szczęście na sali był masażysta i lekarz, więc szybko przywrócił zawodnika do formy pozwalającej mu na kontynuowanie rozgrywek.Po zakończonym meczu wszyscy sobie wzajemnie podziękowali za wspólną, dobrą zabawę.

Udało się nam także przeprowadzić kilka krótkich konkurencji zręcznościowych, takich jak skoki w worku, bieganie z woreczkiem na głowie czy slalom z jajkiem na łyżce. Wreszcie po zakończeniu sportowych szaleństw przebraliśmy się w szkolne mundurki i wróciliśmy do klasy. Okazało się, że dziewczynki przez cały ten czas pracowały w pocie czoła nad rysunkami dla swoich kolegów (każda zrobiła aż 8 rysunków – po jednym dla każdego chłopca) oraz nad choreografią taneczną. Chłopcy zostali więc przywitani pięknymi pracami i tańcem, za co serdecznie podziękowali swoim koleżankom.

Następnie biesiadowaliśmy przy wspaniałym cieście i winogronach. Myślę, że chłopaki byli bardzo zadowoleni z tej niespodzianki, jaką przygotowały dla nich dziewczynki.

Jeśli chodzi o nasze, moje i Marka, doświadczenie z dzisiejszego poranka, to muszę powiedzieć, że praca z dziećmi w wieku 6 lat jest nie lada wyzwaniem! Podziwiam nauczycieli, którzy potrafią robić to na co dzień. Myślę też, że pewnie nie ma co porywać się na wielkie i trudne cele, ale małymi, a nawet bardzo małymi kroczkami próbować przemycać dzieciom to, co chcemy, aby zapamiętali i nauczyli się. A z czasem, zyskując ich zaufanie i autorytet, można robić coraz więcej. To taka refleksja (i może pocieszenie dla tych, którzy każdego dnia stają przed takimi wyzwaniami), aby nie zrażali się niepowodzeniami, tylko konsekwentnie, z taką samą miłością i pasją, robili swoje.

Piotr

20160930_081527 20160930_081552 20160930_082447 20160930_082505 20160930_082706 20160930_083151 20160930_083203 20160930_085452 20160930_090021 20160930_090025 20160930_090033 20160930_090240 20160930_090246 20160930_090255 20160930_090314 20160930_090318 20160930_090658 20160930_090720 20160930_092114 20160930_092128 20160930_092157 20160930_092231 20160930_092240 20160930_092257 20160930_092315 20160930_092323